wesele na wsi
Dodane przez sykomora dnia 05.08.2008 15:44
Trzeba się wspiąć na wzgórze,
potem na łeb na szyję
do drzewa z kapliczką.
a wokół krzaki malin,
gdzieniegdzie mrugają jeżyny.
Uciekaliśmy tu przed rosołem
przeraźliwie tłustym,
bo ciotka dbała o swoje kury.
Dalej jest pole.
Pamiętam swędzenie łydek i ramion
po kąpieli w stercie siana
i grudki kwaśnego mleka o zmierzchu
- na udar, na kości, na wszelkie fermenty.
Z panem młodym i jego siostrą
chowaliśmy się pod pierzyną.
W ciemności świeciła Matka Boska
kupiona na odpuście,
ja z miasta umierałam z wrażenia,
oni ze wsi nabierali godności
Za drzwiami robiło się głośniej,
wujek słynął ze swojej orzechówki ,
potem mama nie odzywała się do taty
w trosce o jego dwunastnicę
i chciała wracać do domu przed niedzielą,
a ja drżałam ze strachu, że mnie stąd zabiorą.
Zabierali.
Teraz jesteś tu ze mną.
Chodź, pozwolę ci zatańczyć
z panną młodą, a potem
pokażę cud z Jasnej Góry.