Biały kruk - szkic do poematu
Dodane przez Margaritaaquariu dnia 02.10.2008 20:02
WTEDY moja biblioteka otwierała się jeszcze zielonym parasolem
Ku strzelistym alejom psalmów, pod mroczną kopułą prozy.
Wtedy po miękkim mchu sonetów stąpałam szeptem
I czule dotykałam chropawej kory traktatów
Przysiadając na zmurszałych pniach kronik,
Łapiąc zetlałe suknie, wystrzępionych wichrem pieśni.
Wtedy (przed czasem przylotu) przywoływałam słowa
Bez intencji, zwiewne jak obłok, czyste jak kropla rosy,
Proste w rysunku jak ważka na łuku tęczy.
TERAZ biel kart rozsypuje się z nagła w kolumnadzie
Świetlistego kurzu, na krawędzi myśli. Z nadstrzelistej
Konstrukcji regałów, znad pionów i poziomów,
Sponad plus minus skończoności
Sfruwają ku mnie milczące, zwichrzone grzywy powieści,
Zwiewne witrie romansów, chłodne pocałunki poezji,
Dotknięcia niemych traktatów, kokieteryjne westchnienia eseji,
Śmiechy swawolnych fraszek, wyważone podszepty sonetów.
Z okruchów diabelskiego zwierciadła układam mozaikę metafor,
Linijka po linijce w dyskretnym poszumie kartek ,
Linearnie, żmudnie, z pokorą.
I tylko BIAŁY KRUK patrzy na mnie
Wzrokiem nie wyzywa
A oko ma mroczne jak ''burzowa chmura''...
Podnoszę rękawicę: Przegrywam!