Uśmiech mongolskiej księżniczki
Dodane przez Robert Furs dnia 05.01.2009 13:02

Dobrzmiewa akt, ostatni epizod ze świńskiej skóry.
Wpadłem tu chwilowo, właściwie statystuję -
chciałem jedynie poznać Poliszynela.

Kurtyna uniesiona, wszerz wygięć wywar z dziwek
- płynie maź wylana jesiennymi liśćmi. Skośne oczy
roztrwoniły porę roku.

Powiadasz, żem Pierrot, że grzeszę i kłaniam
bożkom? - Czapka z daszkiem, uścisnę tylko niedźwiedzicy
łapę, serwus i koniec.

Złotówka odwiezie przegiętą noc do łóżka.