spotkanie
Dodane przez Sławomir Stefan Czarnecki dnia 29.06.2010 10:55
- rankiem, jeszcze senny wychodziłem z namiotu,
szedł Czlowiek ze wzrokiem pochylonym ku Ziemi
patrząc czujnie,

powiedziałem, dobry-dzień, a On milcząc szedł dalej,
i nie zrozumiałem, pewnie chory albo niebezpieczny
pomyślałem,

ze Szpyci schodziły mgły - prawie drogą Vincenza,
a On chodził w koło,
nienormalny.

Dwie drogi, za słońca powrotem przyszedł
ocierając kosówkę, bez oczu jakoby
otępiały.

Kim jesteś Człowieku? - nie odpowiedział,
wzrokiem objął góry i świat, którego nie znam,
dumny

milcząco przesunąl ręką nad wysoką połoniną,
zbierając ziola nie widział
tylko Kochał

dlatego jeszcze wszystko trwa,

a ja?



- Sławek z Gdańska