Sympatyczny
Dodane przez Tomasz Biazik dnia 06.08.2010 08:35
W czepku chyba urodzony.
O nic martwić się nie musi.
Edukację skończył wcześnie.
Postanowił w świat wyruszyć.

I opłynął go z dwa razy
Na korwecie swego króla.
W wielu morskich bitwach walczył,
Więc mamonę też uciułał.

Wsród korsarzy dom odnalazł.
Bitwy morskie, to szaleństwo.
Kiedy został kapitanem,
Wzbudzał respekt i posłuszeństwo.

Gdy fortuny się dorobił,
Że sam król mu, pozazdrościł.
Wnet banderę jego wciągnął.
Znikła czaszka i dwie kości.

Od tej pory szanowany,
Został wielkim admirałem.
Kupił zamek i tytuły.
Latyfundia skupywał stale.

Wykupywał podupadłych.
Ich majątki w jeden scalił.
Gdy w magnata się przedzieżgnął,
Już go wszyscy szanowali.

Na biesiady ich zapraszał.
Podejmował z manierami.
Przeszłość szybko zapomnieli.
Przyjaźń, opłacał perłami.

Odtąd tylko z bankierami,
Odbywały się dysputy.
Co zagrabił u nich ukrył.
Skarbce skryły wszystkie łupy.

Wkrótce gdy margrabią został,
Kasyna potajemnie wykupił.
Zmienił żaglowce na lotniskowce.
A krugerand wyparł inne waluty.

Szejkom perskim broń wysyłał.
A ci słałi mu prezenty.
Sztaby złota, baryłki z ropą.
On im tankowce, po ropę okręty.

By cysterny z ciekłym złotem,
W kolejce długo nie stały,
Tankowce ustawiał rzędem,
Tam, ropę doń pompowali.

Godła kalifów, powiesił na burtach,
Toć oni bogactwo posiadali.
Pod osłoną zbrojnych konwoi,
W gardziel rafinerii transportowali.

Od tej pory, już czyste paliwo,
Nieprzerwaną strugą płynie.
Tankują ciężarówki Colesa.
A z towarem spowrotem skrzynie.

A później, już handel wymienny.
Elektroniczne buble, industrialna miernota,
W drodze powrotnej bardzo są ciężkie,
Bo wiozą skrzynie pełne złota.

A ruch na drogach nieustanny.
Od straganów tam aż ciasno.
Pośrednikom smarują więc ręce
Już sprawdzoną, gumą arabską.

Aby handel ten, bez zwłoki,
Mógł bez przeszkód prosperować,
Wysłał gwardię młodych chłopców,
Co by mogli go pilnować.

Złoty cielec tak zachłanny,
Że pożera dzieci własne.
Wysłał je zakute w zbroi,
Pilnują ruchu poza miastem.

Don margrabia, pułki wysłał.
Porządkują już kraj cały.
Dawniej, też im broń sprzedawał.
Wciąż arsenał leży cały.

Niech się wojsko i czymś zajmie.
Niech pożytek jakiś mają.
Przecież żadnej nowej broni,
Nikt nie sprawdza we własnym kraju.

Na fregacie wylądował.
Perry class maszynie.
Doradcami otoczony.
Czuł się lepiej niż w rodzinie.

Wie że na każde skinienie,
Pójdą za nim jak w ogień.
Cały świat już doń należy.
Wciąż tylko kłopoty na wschodzie.

A kiedy wszystko już urządzi.
I po swojemu poukłada.
Może zajmie się ogródkiem.
Don Generalissimus Margrabia.