Koncert
Dodane przez pantera dnia 29.06.2011 09:19
Salon, komoda, a tam wytrwale,
cztery wytworne stoją wciąż lale,
każda instrument dzierży w swej dloni,
aby w lalczanej grać filharmonii.

Po zmroku koncert tam się odbywa,
pierwsza na skrzypcach melodie grywa,
po strunach smyczkiem płynie z radością,
by dać przyjemność zebranym gościom.

Druga po harfie dłońmi przebiera,
dźwięk delikatny dech aż zapiera,
trzecia zasiada przy wiolonczeli,
by wszyscy zachwyt na twarzach mieli.

Czwarta na flecie daje popisy,
publiczność prosi ciągle o bisy,
w zwspole pełnią wszystkie swą rolę,
wciąż rozbrzmiewają dury i mole.

W ruchu są smyczki, struny aż płoną,
najcichszą nutę zebrani chłoną,
a każda lala czeka na brawa,
czy jest najlepsza, bardzo ciekawa.

Każda orkiestry chce być ozdobą,
wychwalaną, zaszczytną osobą,
na zapis nut nie zwraca uwagi,
by ją podziwiać, ulec jej magii.

Nagle fałsz zmącił melodię czystą,
psując tę chwilę tak uroczystą,
lecz kto zawinił, która z kwartetu,
wina to skrzypiec, harfy czy fletu?

A może wioli to właścicielka,
sprawia, że fałszu nuta tak wielka,
dosyć koncertu mają słuchacze,
zbiera się naszym damom na płacze.

Sławy pragnienie nimi targało,
i z instrumentów nic nie zostało,
struny zerwane, złamany wpół flet,
oj, pewnie występ zakończy się wnet.

Salon, komoda, osnuta ciszą,
już się na koncert lalki nie piszą,
każda wygląda tylko z kącika,
zamilkła odtąd wszelka muzyka.

Bywałyby wciąż w salonie tłumy,
gdyby pozbyły się panny dumy,
lecz talentami by olśnić swymi,
trzeba pracować także z innymi.