One
Dodane przez Ewa Włodek dnia 12.08.2013 02:21
Najbezpieczniej się czuły w szczególnym schronieniu,
w którym puls im miarowo tykał kołysankę.
A ona - wyczuwała poruszenie - każde,
przecież były jej częścią, stanowili jednię.
Lecz kiedy przyszedł moment ich wyjścia do światła
nie miały siły przebrnąć przez ciasny labirynt.
A ona - tak czekała, by zaczęły kwilić,
tuląc chciała wlać ciepło w ich stygnące ciałka.
Gdy ten, co ich przygarnął, niósł je, by pochować,
biegła za nim, powietrze tnąc szlochem jak nożem,
przyzwała - nie wiedzieć - je, czy swoje niebo.
Trwała jak posąg nad tą ostatnią kolebką,
dopóki ich nie wzięła w dobre, miękkie dłonie
matka-ukoicielka, Bastet kociogłowa.