Czarne Dziury
Dodane przez patron dnia 09.09.2013 15:24
Zostawiam.
Gaszę puste gniazda świateł na peronach, z których ptaki odleciały
w stronę ciepłych wnętrz; metabolicznych spowolnień,
nieporuszonych dłoni i narzędzi.
Przemieszczam się wśród oddechów unoszących się niczym kryl, zaś morze równoległe jest całkiem płytkie, dostosowane do spacerów, zabaw w podchody, wędrówek
po lepsze kto wie?
Nie wydarzają się wojny, które mogą coś zmienić, zacząć,
a jeśli docierają, to rozrzedzone, w nieznanej dotąd formie,
bezdźwięcznych eksplozji materiałów dziedziczenia,
precyzyjnych zrzutów skóry, przypalonych żelazkiem koszul,
obozów dekoncentracyjnych z widokiem na supermarket.
Powstało w ten sposób mnóstwo głębokich lejów, gdzie jak w burdelach nie należy sypiać, a jedynie starać się zyskać na czasie. Zatrzeć coś. Zgubić.
Na pograniczu zaś odwieczne szczekanie psów, legitymowanie, rewizje bagażów doświadczeń, zimne spojrzenia, które mówią mi, że jestem obcy, nie do przyjęcia,
że czarne dziury to nie miejsca jak to, tylko stany umysłu.