A spóleczeństwo i żona drzemią - cykl
Dodane przez Grain dnia 27.12.2018 23:15
Czas wymuszeń

Poecie wystarczy skrobnąć infantylkę Opowieści Wigilijnej,
o bezduszności bogatszych i strzegących swojego adresu.
Koniecznie z rybimi ośćmi i oczami. Żeby na tłusto. Od metafor.
Oczywiście nie będzie to lektura lekkoduchów.
Ani program partii nierobów od podbierania i dzielenia cudzego.

Po Nowym Roku zaczną zbierać i znaczyć tych, którzy nie dali.
Oczywiście bez związku z kwestami NSDAP.
Być może kto pomaga pokazać się lepszym,
powinien zarabiać na reklamie.

Poza okresami wystawek i selfie z serduchem,
człowieczeństwio ma nieco lżej. Jako anonimowe.


Gender jego mać


Pani Stasiu to nie jest lobbowanie producentów pieluchomajtek,
na rzecz pięćdziesięciolatków, u których nie trzymają
zwieracze światłowodów. Ani aktorek porno i naturszczyków.

To nie dlatego pani już nie mieści się Heńkowi w pale,
że powiększa i wydłuża. To nie długość życia. Chronometr Dalego.

Pani to taka mocna czwórka, jak psu micha, żeby nie tracić
pieniędzy, według stawek w agencjach i na telefon,

Może i ma pani ciało niewarte piątki w totolotka.
Ale wnętrze nie na politykę, bo i trochę pogubiona
jak ludzie, którzy nie umieją stosownie kląć.


Bez świadków

To nie jest tak, Pani Stasiu, że ludzie żyją wolni.
Nawet Heniek, który wlazł w telewizor.
W ten lombard życie pod zastaw.

Najważniejsze, że z domu nie wynosi,
i pani ma dobrze serce.
Bajpasy nie popękają.


Wiersz przy siekaniu siedmiolatki

Róża mówi tylko mamma.
Jeszcze nie na pożegnanie, przed pójściem w długą.
Robi dwa, trzy kroki linią przerywaną siadem płaskim,
przy nie swoich butach, w przedpokoju.

Brunicza postawili na bramce.
Ich Piast zajął czwarte miejsce, nikt nie słuchał taktyka.
Także na zdjęciu drużyny harcerskiej jest najniższy.

Czy mogą być lepsze początki życiorysów.


Łzawienie oka planktonu

Zaglądam w okna życia grafomanów. Rozgrzanych na przepalonym księżycu.
Tym się różnimy, że każdy wie lepiej, w swojej nadsterowności,
przy opatrywaniu kuprów w efekcie wspólnego darcia lotek.

A przecież do odtworzenia gatunku wystarczy minimalny kontakt
w słonej otulinie, bez żadnego z poręczeń metafizycznych.

Nie można od puenty przypalić puenty, papierosa, wody na zupę.
Nic poza filtrowaniem fiszbinów kobiety z miseczką i jakiejś większej ryby.


Bez świadków

To nie jest tak, Pani Stasiu, że ludzie żyją wolni.
Nawet Heniek, który wlazł w telewizor,
w ten lombard życie pod zastaw.

Najważniejsze, że z domu nie wynosi,
i pani ma dobrze serce.
Bajpasy nie popękają.


Zasiedzenie roztropności podoranej na trzy palce


Dla mnie, pod melancholią, to zaszczyt.
Odchodzili zawsze o tej porze roku:
kiedy słońce przesypuje smak owoców,
księżyc przepędza młodą krew,
przelewają się w kielichy kwiatów kobiety.

Pan Bóg podbiera od drogi. Po staremu.
Jakby wiązał swój koniec z końcem, w jedno powrósło.
Wyłuskanych z ławek, cienia chałup przesiał,
zostawiając zgoniny pamięci.

Od ośmiu lat mam odpowiednią cerę,
skrystalizowanego miodu rzepakowego.
Październik spopielił przenoszone pędy.