zawód
Dodane przez Christos Kargas dnia 14.06.2008 00:58
wypływamy dziś w nocy tankowcem w dół rzeki
wolniutko wlecze nurt w tej żółtej wodzie ciała
i tysiąc lat zaczekam słodko powiedziała
od lin jest jednak szorstki dotyk twojej ręki


ruszamy - czekają na nas w Dżakarcie
oczy pewnie zmoczyła zimna rosa
od morza z przypływem puchnie ciepły wiatr
a na lądzie z chusteczki ani rąbka

holownik dał nam sygnał i odpłynął
czterdzieści dni liczyłeś długie mile
lecz dziś trucizna kobry z ust spłynęła
gdy wysyczałeś gniewnie jutro wyjdę

w nocy wysnułem ci w kajucie baję
tę którą plotą marynarze ciurkiem
wichura sczochrane myśli bujała
nie tędy rejs wciąż mamrotałeś chmurnie

pokochałeś ją w paroksyzmie czarnej febry
miałeś dzierganą na klatce jej podobiznę
za nic nie chciała zblednąć choćbyś spalał barwy
leczyłeś się dwa lata pod tym samym niebem
ćwicząc nawigację z mulatką kapitana

gotowała się fala jak solny kwas
razem mocno przypięci do relingu
zwróciłeś w moją stronę kamienną twarz
w marcu opuszczę te równoleżniki

Krzyż Południa królował już nad nami
w palcach trzymałeś amulet z opalu
powiedziałeś do mnie głosem skazańca
lękaj się gwiazd południa mój ziomalu

jeszcze za młodu, w sklepiku w Algierii
kupiłeś scyzoryk za siedem franków
w same południe jak promień latarni
kusząco błysnął wysoko nad rufą

nie pamiętasz nic o marynarskim kołnierzu
o smacznym sutym cieście ponurego kuchty
zapomniałeś już wszystkie srogie nocne wachty
już od pięciu lat leżysz cicho na wybrzeżu