Ja Mozart (krótki życiorys)
Dodane przez LANICA dnia 19.06.2008 21:39
Urodziła mnie muzyka -
nadopiekuńcza matka.

Cieniem ojca był podobno
niejaki Salierii
(pamiętam jego drżenie
i niskie ukłony).

Aksamitna codzienność
gniotła pod pachami
(wszystkie fraczki były jakieś przyciasne
a nawet pękały).

Falbanka, koronka, żabocik,
peruczka z wstążeczką i bez niej.

Flet, flecik, fagocik,
altówki i skrzypce - wszystko grało.
Konstancja tańczyła.

Requiem było jeszcze daleko.

W Wiedniu - gdzie zimy są łagodne i krótkie
usłyszałem - za dużo nut.
I znowu nie było czym napalić w piecu
(wino rozgrzewa tylko przez chwilę).

Między niespłacanymi długami
pustoszała pięciolinia -
zabrakło nut.