sztuka umierania
Dodane przez ryba_zakonnik dnia 06.07.2008 17:55
mój główny bohater po prostu musi umrzeć
"jak należy". żegna

ściany, sprzęty, nałogi - na które zbyt długo patrzył
krzywym okiem

przez naturalną skłonność
do kłamstw; piekło pożądania w gruncie rzeczy


i całe życiowe doświadczenie.
wyciąga ramiona, chowa głowę, odgina stopy. powoli


wytraca oddech. ponieważ
w jego umyśle wciąż znajduje się pole, na którym

wielu myśliwych,
wzajemne wchodząc sobie w drogę strzela ze śrutu

do pierzastego zjawiska
branego za ptaka, to naprawdę straszny moment.

zaczyna się obracać,
nie przestaje się obracać i przetacza się przez wszystkie

zdarzenia: głębia morza
wydaje się być znikoma, a lewiatan nie większy od kijanki.

ten moment jest naznaczony

dziesiątą częścią mikrosekundy, w której mój główny bohater
zaczyna odczuwać

wewnętrzne rozłączenie - aż po elementarne molekuły
dygocze w miliardach jąder atomów.

skończyło się
lato. i życie miało dalsze przygody, i prostowanie

zakrętów, i wszystko
to będzie trwało nadal. po prostu będzie trwało nadal