anka. listy
Dodane przez Sławomir Hornik dnia 19.12.2008 14:04
anka. listy


moja siostro, opowiastko


Mokry opatrunek z deszczu, i nawet wspomnienia
o chorobie, przez którą otworzy się granica
przejścia. Ciało masz przenikliwe, smukłe igły
kropel doskonale szyją to, co za oknem. To, co

w środku zostaje tutaj, tutaj trzeba mieć dom
który się wypełni dziećmi i bezsilnością nad
ich wychowaniem. Tydzień postu i mógłbym się
składać z samego dymu, bibułek i fifki. Tyle

czasu spędzałem z nim, że nawet w kawie widzę,
jak ziarna oddzielają się od mleka, jak coś
odchodzi i powraca, nurt krwi krążący po ciele.

Moja siostro, opowiastko: uczę się takiej gry -
dwie karty brezentu to namiot, te słowa to mapa,

która zawiedzie.



tak zwany domowy


Każdej jesieni jesteś jak morze, przypływy
i odpływy sił są twoją niezmienną stałą.
Pijemy herbatę, rdzawe sęki rozchodzą się
wzdłuż dłoni, nikt stąd nie wypłynie ani

nie odjedzie; zasypało wszystko po progi
następnych domów, końce przyszłych lat.
Nie ma linii rozciągniętej pomiędzy nocami,
kiedy można by opowiadać im bajki i legendy.

Zacznij więc opróżniać dom, począwszy od
serca. Nie udawaj obłąkanej jeśli przyśni
ci się Abimelech, przed którym tańczył Dawid
i wypuścili go w jasnym płaszczu żeby był

jak gwiazda swojego narodu. Prowadź
spodziewanych synów i córki, półsierotko,

Aneczko jest piątek, sypie śnieg. Marzną
mi stopy, pomimo skarpet, pomimo domu.