Jarocin. Dzień trzeci. Deptak.
Dodane przez Franko dnia 01.02.2009 18:41

Odcisk na stopie, po którym sam sobie deptam. Przyspieszając
gubię czerwie z cienia. Mijam twarde kry krawężników. Podglądam
mknące paski po asfalcie. Błogosławię gościa,
który wskazał mi ten skrót, lukę w kluczu, dziurawą klamkę
w szklanych drzwiach. Dzwonek do drzwi

mógłby teraz załatwić wszystko
albo mnie zgubić: skruszyć źrenicę Judasza, w zwarciu
wyiskrzyć Iskariotę (patrona namiętnych pocałunków
w gejowskich zaułkach). W ślinie mam tytoń

i kilka bąbelków tlenu. W pępku kulkę bawełny. W domu
wejście i wyjście i wgląd w prześwit. I cokolwiek
wyrzucone za siebie, wracając, odnajduję przed sobą -udeptane.