Przed braniem
Dodane przez Henryk Owsianko dnia 28.04.2009 21:52

Z cyklu: "Mój romantyzm"


Jeszcze ptaki ciche
przed porannym śpiewaniem,
wtulone w korony
przed ciemnością i chłodem,
nad drzewami gwiazdy
szykują się do spania,
jeszcze ciekawe dnia
przeglądają się w wodzie.

W zagajniku tupot
odchodzącej zwierzyny,
trzaskają gałęzie
łamane kopytkami,
niby ciche takie
a rozdzierają ciszę,
zanikając echem
pomiędzy zaroślami.

W stawie tylko żaby
(jakby nigdy nie spały)
zakłócają ciszę
rozwrzeszczanym gderaniem,
dźwięczy coś w przestrzeni,
czy to z łąki, czy w uszach,
może w głowie szumi
przez tak wczesne wstawanie.

Delikatnym szmerem
chłód po liściach odchodzi
gdzieś, bo nie do wody,
otulonej mgły mlekiem,
spadające krople
zamieniają się w koła,
wchłania las szczekanie
z osady niedalekiej.

Zatańczył na fali
pomiędzy drzew odbiciem
pierwszy promyk słońca
i ciszą zadziwiony
wszystkie ptaki zbudził,
mgłę rozdmuchał na boki,
drgnął spławik już prawie
tym czekaniem uśpiony.