obłędny poeta z owadem w tle
Dodane przez ElminCrudo dnia 17.03.2007 13:27
w tyle...tyle wszystkiego
jakąkolwiek nie zmierzać drogą
trzepotanie w wierszach i tak
i inaczej sprowadza się

tak coś pomiędzy
nigdy gdy z baniem
co jest gdybaniem
nad dyb gdy zdybał
przenośnią nośną
przez przenoś nad nią
oś śniąc o niebie
ach skądże...nie! bo
nieba nie było
nie będzie, nie ma
została niema
i bosa marzy
a marzyć mogła
że amar z a-mol
ach ćmo to mara
nawet jak omar
ten amor ramol
a wredny jak mol
lub komar w ranie
stąd radość marna
od wrót daj odwrót
tego już dość

lecz pękło w ćmie
co pęknąć miało
tak z założenia
na dwie połówki
i jej skrzydłami
zacny twórca
ustroił sobie
w oczach
rogówki

jakąkolwiek nie zmierzać drogą
trzepotanie w wierszach i tak
i inaczej kończy się źle

poeta publicznie cierpi
czytelnicy po prostu szaleją
żaden osioł się nie odzywa
przecież to nie liryka
chociaż już groteska