Wilki i przebiśniegi VII
Dodane przez komnen dnia 20.05.2009 14:21

Chciałabym ulecieć z mojej głowy,
lecz to wykluczone.
Anne Sexton - Poeta ignorancji


Rankiem zlatują do niej anioły z cynfolii
i brzęczą natarczywie, pod sufitem, warczą.
Niosą napalm lub mannę - lekko rozdrobniony
pokarm dla wybudzonych. Potem płynie w miasto.

Jest czas łuskania godzin, gdy głosy, jak plewy,
lgną do rąk, cierpkich twarzy znaczonych pośpiechem,
wszystko brudzi obawa, że nie zdążą przebyć
jeszcze jednej ulicy, krawężnika. Przecież

ten strach to tylko pestka. Ma rytm, złudną twardość
bzu, nieuchronnych podcięć staromodną brzytwą
kuszący smak diazepin. Jest mantrą, glissandem
szeptów, szorstkim ręcznikiem, kiełkuje tak blisko

głowy. Śpij Anno, brzęczy anioł, więc posłucha
zwierzęcia w sobie. Zaśnie. Na miękkich poduszkach

spalin.