Cisza o poranku
Dodane przez Henryk Owsianko dnia 21.05.2009 12:35
Z cyklu "Mój romantyzm"


Cieszę się, gdy się budzę
o czwartej czterdzieści pięć rano i jest cisza.
Znów słońce promyk na listkach układa
i znów skraca cień zbutwiałego krzyża.

Tu jest poezja z trzewi wydychana,
moment poczęcia słowa z wieczornego chaosu,
modlitwa Natury, gdy każdego rana
nowe istnienie dochodzi do głosu.

Jesteśmy pyłkiem na czystej planecie,
który czas jak kurz osiadły strzepuje,
a my jak ten kurz w innym miejscu osiadamy,
czas nie rezygnuje.

Dotykam myślą nieznanych przedmiotów,
a wszystkie pod napięciem,
stąd wyobraźni brakuje polotu,
serce zatrzaśnięte jakby było więźniem.
Bliskość daleka budowie atomu,
jak płatki róży zasuszona w słowa.
Żołnierz, który zawsze powraca do domu.