Podróż (do początku)
Dodane przez stanley dnia 06.09.2009 12:09
Dębowy park, gęganie z pobliskiej zagrody
towarzyszy wędrówce. Pisałeś iż Polacy nie gęsi.

Szkice i portrety nie gwarantują podobieństwa
do oryginału. W słowach poznaję tajemniczą, feralną
indywidualność samoświadomego autora epigramatów.

Wieręchmy się odarli i botów nie mamy,
Już, panie, od pół roka suchych dni czekamy!


Zanurzam się w bezimiennym tłumie panów, wójtów i plebanów,
malowanych słowem obrazów. Chaos, księga rozłożona w środku,
podczas, gdy cała poprzednia część jest nieznana.

Wracam, widzę sielskie dzieciństwo, powóz zaprzężony w trzy
pary koni, orszak królewski i nagradzane rymy, w których tworzy
prawdę w stopniu o wiele większym niż niepewna legenda.


Ambroży Korczbok Rożek(wizja zaangażowanego)

Wieczór, park i spacerujący, otwarty, skłonny do pieniactwa,
naznaczony piętnem skrzydeł. Parenetyczny prześmiewca,
z szyją wsuniętą w renesansowe koronki niczym w pętlę,
poszukuje mądrości i sposobu na wesołe życie.

Jak wytłumaczyć żywot człowieka poczciwego,
narastanie gniewu, konfesje augsburską.

Wycofuję się z pokus stwarzanych przez śmiałe hipotezy.
Pozostaje gęganie, spacer i powtarzająca się fraza -A niechaj
narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają.