zapiski z choroby III
Dodane przez popołudnie w trawie dnia 26.11.2009 08:53
biorę oddech. garść ziemi zamiecionej po dywan
nie kiełkuje powrotem. my-jak niezależny od siebie
ekosystem, powoli wrastaliśmy sobie w słowa. dzisiaj

pamiętam już tylko przejście przez próg i porę roku,
która gasi w deszczówce papierowe łódki. w ręku
pachniało skórką rozebranej mandarynki. uciskanie

bolących miejsc hartuje, potem na długo krzyżuje
ramiona. na stole promień odbija monety, z każdej
strony reszka.