koniec lata w ostrobrzegu
Dodane przez voytek72 dnia 05.12.2009 15:54
słowo szkoła brzmiało jak dziesięciomiesięczny wyrok
bez prawa do widzeń. a ty błyszczałaś
jeszcze nieodkryta, czarnogładka.

mokre trampki nie schły nocą, kiedy pływaliśmy
na chmielówce pierwszy raz nago. by od świtu,
z ptasim piórem na żyłce i leszczyną w dłoni
(glisty przypełzały same), szastać poczuciem dorosłości
wypuszczanym z dymem. butelki koniecznie
brązowe, z zielonych nie piłaś. ustępowałem.

niczym wklejeni w leśną polanę smakowaliśmy brak
odpowiedzialności: jabłka pożyczane, chleb ze smalcem
i namiot - wiecznie zgrzytający zamek. zdarte karty
kiedy padało.

wciąż byłem blisko, ty, jak najdalej swoich.
i choć dotrzymałaś: wrócę. na pewno. to już tylko
szorstkobiała. ale tamto lato zakończyłem

w tobie.