si wiat(r)
Dodane przez turystyka dnia 20.01.2010 19:46
nie złoszczę się na ciebie
wszak mam cię głęboko w oczodole
rozprawić się chcę z tobą
tylko na zawsze swoim własnym pedałem

nie wypowiadam tego nikomu prosto w stopy
sam nie wiem co dla siebie znaczę
z rzeczywistością zawsze byłem na bakier
nie przekonują mnie nawet realne pieniądze ciułaczy

ludzie od zawsze zamieniali je na wartości - nic się tu nie zmieniło
w tej sprawie leżę również po środku jak zwykle nie jestem ostatni
pierwszym nie chcę być - pierwszy równy ostatnim
na środku w wielkim uśmiechniętym słońcu znów ktoś zaczyna od początku

jest zima i wiem że kiedyś była wiosna
kiedyś to właśnie bardzo ładnie zdania układałem
brak mi jednak waszych papierowych wartości
cobym zaczął na wielką skalę

wymieniam półtorazłotówki na całe dziesięć w każdą niedziele
po to właśnie by za rok spić śmietankę z wierzchu swoich marzeń
siedzę zamknięty przez dwadzieścia cztery godziny w sobie
przez cały ten czas otwieram się tylko na moment

jak zwykle kupuję zły chleb dla Konia
i wiem że to się nigdy nie zmieni
spaczyli moją żywiołowość tajnymi wyborami w oborze
wyglądam jakby wesoły pijaczek upijał się na smutno

zamieniłbym chętnie kilka książek na kilku przyjaciół
zgubiłem jednak pieczątkę firmową z gwarancją swojego jestestwa
podążam wciąż w dobrze mi znane jak najbardziej do środka
nie chcę myśleć o tym co jutro bo wiem że jutro to wczoraj

porwali mój świat jak pożółkłe dokumenty odpływający piraci
znalazłem ledwie nadłamaną pieczęć i muszelkę na pamięć
resztę zabrał wiatr - nie pytam co dalej biedacy
w schemacie zamknięty na tacy - przybieracie mnie własną bezradnością