Lato pijane jak Polak
Dodane przez warszawianka dnia 10.04.2007 22:33
Lille czy Montpellier? Podrapany r.
opiera się o garaż po nocy zbyt czułej na sen.
Zwracam uwagę na opony, bo spuchnięte
od kiślu maliny pachną niesamowicie.
Za drugą skrzynką pocztową, która wciąż kipi
w nie koszonej trawie, skręcimy na główną.
Pobiegną za nami psy; cała ich banda i kurz zmieszany ze śliną odpadnie przy retro - chillout kościółku. Jak noc zbyt rozchwiana na świt chwycisz się r. i popchniesz mnie lekko, lżej,
w bok. Odwrócę głowę, co równie dobrze wyglądałoby w bezwartościowym pociągu,
który zwalnia, żeby na stacji położyć łeb. Nagle
ktoś wkracza z gumką i ściera stada z brzóz,
mysie ogonki razem z pączkami, bo liście
ta sama ręka wepchnęła w noc
Lille czy Montpellier? Rano weźmie nas na żer.