Silver Lady w Szanghaju
Dodane przez Jerzy Beniamin Zimny dnia 18.06.2010 04:07
Matko ubogich, matko zatraconych, twój syn
wyszedł z pierdla. W kraju słońca są chmury,
i mury, jest legenda skopana, odgrzebywane trupy
i ciepłe mleko w szkole, rudera Baszty. Niepamięć
ma imię Enigmy. A ty się szlajasz po utartych ścieżkach.
Noc poety trwa wiecznie, śmierć nie ma wyboru
pomiędzy prawdą a kłamstwem. Prawda ginie zanim
otworzy usta, kracze zwycięstwo pazurów a znicze
dogasają, czas jednaki dla wszystkich, więc gnije.

Uspokój się moje serce, byli przede mną bici i kopani,
były ulice jak podgardle. Słowicze trele pisk
opon Lady, amfibia na zakolu Wisły, rozparcelowane
szczęście. Po złotym będzie szpara, przez którą pierzchną
szczury, tylko grobla z workami piasku jak reduta Ordona.
Sześć dekad z tęczą o dominacji jednego koloru, krwi.



Wkurwiłem się, wybaczcie. To nie wiersz tylko petycja
do was o pogardę. Tak, kończę z wersalem, niech się święci
demoralizacja powszechna. Nie czytam gazet, wyrzuciłem
radio, jak w latach osiemdziesiątych wychodzę z psem
na spacer. Mój pies jest wiarygodny, szczekają inni za pieniądze.
Psie łajno jest mniejsze, pies nie pije wódki. Ja piję za to samo
przez czterdzieści lat. I tyle lat trzeźwieję od Polski;
podszewki na sobolim futrze. Kurwa, boli nawet wolny wiersz.


18.06 2010