trzysta sześćdziesiąt pięć
Dodane przez błońskaM dnia 09.08.2010 05:11
sobota. późny wieczór. i wszystko się zgadza
poza tym, że to nie ten wieczór i nie ten dzień.
więc nie dziw się, że jednak wolę poniedziałki.
nie możesz usłyszeć jak pięknie robią' tszytszy'
świerszcze za moim oknem. kiedyś były żaby.
od kiedy on zasypał bagno, nic już nie kuma.

w końcu przestało być parno, można zebrać myśli.
chociaż akurat nie jest dobre dla mnie - myśleć.
nie mam czasu. wstaję, jadę, pracuję, wracam.
świadomość, że tak będzie do emerytury
automatycznie każe oczom szukać sznura.
kamieni u mnie dosyć, z głębią będzie problem.

pamiętam jak dziwiłeś się, że nie potrafię
odróżnić dupka od niedupka. już posiadłam
tę zdolność i co z tego, skoro poniedziałki
zdarzają się niestety tylko raz w tygodniu.