Brzegi
Dodane przez meriba dnia 28.10.2010 16:06
I

rzeka gordyjska, toczy na swym ciele śliskie bale drewna,
jakby to były walce jedwabiu. galary rozwiązują nurt.
flisacy marzą o eksodusie drzew, wieczystym wykorzenieniu.
najpierw dęby, potem buki, kasztanowce, olchy, brzozy - nie ma innych.
przyjdzie moment na ludzi i ich miasta. kobiety flisaków dryfują w dorzeczach,
twarzami do dna, twarzami do chmur. stąpają, jakby zapuszczały stopy w ziemię,
mówią zaczepnie, wszyte w wodne zakola - gobelin pleciony w czasie czekania.
pędzą ku brzegom, nie czując bólu haków wbijanych w jedwab.


II

rzeka sieć, rozciągnięta między lasami. chwyta sama siebie, przerywa oczy.
kutry podrywają tumany mułu, przecinają wodne liny konkurując z prądem.
rybacy myślą o eksodusie życia, opróżneniu dna.
najpierw leszcze, potem ukleje, sandacze, szczupaki - nie ma innych.
przyjdzie moment na ludzi i ich miasta. kobiety rybaków cerują sidła, schną na wietrze.
wkładają palce w skrzela, nawlekając powietrze od niechcenia.
brzegi czekają na końcu - tam ktoś wytarga je, spragnione i mokre.


III

rzeka malaryczna, znosi dreszcze barek skrzących od węgla,
jakby to były zaćmienia. marynarze marzą o eksodusie ziemi,
wieczystym obsunięciu gruntu spod stóp.
najpierw węgiel, potem wapień, sól, żelazo, miedź - nie ma innych.
przyjdzie moment na ludzi i ich miasta. kobiety marynarzy umierają w szuwarach,
odradzając się jako tatuaże na ogorzałej burcie. patrzą w horyzont,
jakby rysowały piachem wieko trumny. unoszą czarne głowy, głowy rybitw.
brzegi to miejsca narodzin i śmierci. domy są na brzegach i obsuwają się.