Listopadowe chryzantemy
Dodane przez Ako dnia 01.11.2010 08:23
Daleko od cmentarza został mój samochód.
Ulicą płyną kwiaty, znicze, ludzi pochód.

W bagażniku kolory - czerwień pozłocista.
Chryzantemy jak słońce. Światłość wiekuista.

Biorę je więc na ręce, znikam wśród roślinek
i niosę tak przed sobą. Wieczny odpoczynek.

Komercja to, czy pamięć w tym święcie ukryta?
Napis muszę poprawić, może ktoś przeczyta.

Do bramy jest kilometr, grzęznę w tłumie ludzi.
Wypadek? Wszyscy stoją. Nikt ich już nie zbudzi?

W nierzeczywistym świecie uwięziona w tłumie,
głowię się co tu robię. Czy ktoś to rozumie?

Duszny zapach chryzantem i słońce jak w lato.
Ni cofnąć się, ni ruszyć nie można, lecz za to

obok stoi mój ojciec, uśmiecha się smutno
i mówi: - Mogłaś przecież tu do mnie przyjść jutro,

Albo wybrać tę datę związaną z rocznicą.
Przecież wiesz, że umarli już czasu nie liczą.