mitologia moich dni
Dodane przez Asfodel dnia 20.11.2010 15:56
Ona jest krwią, w której nurt
tak chętnie zanurzamy dłonie...
ciepło spowalnia instynkty życia,
stojąc pod jednym murem;
wkrótce przyjdzie czas rozliczyć się
z każdego straconego oddechu.
Ona jest wodą, w której toni
niejeden już zatopił swój ból...
obraz smutku; kąsając dotykiem
stajemy się więźniami pożądania,
wczoraj na mych rękach umarła cisza.
Ona jest boskością, którą każdy z nas
chętnie przyjąłby za jedyny dogmat wiary...
nasze credo wymawiane szeptem
usłyszą miliony skruszonych dzieci,
noc jest rozdwojeniem jaźni
błądzącej kobiety.
Ona jest pieśnią, która kojąc zmysły
usypia naszą czujność...
leżymy nadzy na ołtarzu życia
w potoku słów potulnie wkraczamy
do jej ogrodu.
Wybaczcie, wiem przecież co czynię.
Ona jest trucizną, która wśród ambrozji
najdelikatniej łechce podniebienia...
trwóżcie się słabi otwartych żył,
labirynt strachu napełnia się
dziewiczym ciałem.