chata
Dodane przez janusz pyzinski dnia 06.01.2011 15:53
okno zgubiło widok na drogę rosnącą we mnie topól szeregiem
do chaty podpartej nadzieją spokojnego rachunku sumienia
z życia stołu i blatu spękanego jak ręka która siała chleb
sadziła malwy w ogrodzie pod baldachimem czystego nieba
słuchając jak dojrzewa sad

z wąskiego świata twoich ścian bielonych majem i szronem
wybieram najpiękniejsze obrazy zanim zmrok je zatrze
i żaden marmur choćby karajerski nie będzie mi droższy
niż próg drewniany smakujący powrót chłopięcego wiatru

wpisuję siebie w kwadrat tamtych godzin gdzie czas
wydeptywał różańce Andersen dla baśni zapalał lampę
a stara jabłoń pozwalała zgrzeszyć

gdy w rozczłapanych butach wschodu wychodziłaś na spacer zapachem komina
stałem oparty o twoje światło aż cień na mokrym obrusie traw
nie skoczył w otwarte ramiona drzew a rżenie konia nie zachęciło do orki

suszyłaś strzechą pot odganiając złe myśli
biegnące w nieskończoność trudu
pozwalałaś sił nabrać przed kolejnym wyjściem
nie spieszmy się już nigdzie usiądźmy przy sobie
ja na twoim progu ty na mojej ścieżce
zostańmy w tym miejscu jak drzewo
zasadzone w dniu moich narodzin