...oraz, że cię nie opuszczę...
Dodane przez Silvio_bez_koni dnia 29.01.2011 16:21
Mogę opisać każdego, kogo znam, ale po co?
Niektórzy z moich potencjalnych bohaterów są
tak prości, tak przewidywalni w swojej naturze,
że nie byliby zbyt interesujący dla ewentualnego
czytelnika. No bo któż chciałby wiedzieć na przykład
o Jadzi, niegdyś bardzo pięknej dziewczynie, która
przyszła z miasta na wieś, na gospodarstwo męża.
I któż chciałby widzieć oczyma wyobraźni te wojny
jajeczne, prowadzone z teściową o każdy drobiazg;
o zasadę - kto tu w końcu rządzi?

Później, gdy już dzieci trochę podrosły, jak mąż
przychodził od Janki z budki, która dawała dupy każdemu,
kto się nawinął w winem, i tłukł żonę, i wlókł ją za włosy
po podłodze, bo ponoć właśnie widział kochanka
uciekającego przez ogród.

Takie rzeczy się zdarzają, ale to nic ciekawego. Żeby
choć jakiś romantyzm z tego wynikał, ale nie! Otóż nie!
To takie prozaiczne - tak się dzieje. Potem wszystko
wraca do normy: ludzie się trochę brzydko starzeją,
mają astmę, czasem depresję. Już nie mogą pić. Ba!
Nawet na polowania bardzo rzadko jeżdżą.
Czytają "Dom nad rozlewiskiem" i powieści Danielle Steel.
Uśmiechają się przepraszająco, że ktoś ich widzi takimi, jakimi
nigdy nawet nie wyobrażali sobie, że będą. Uśmiechają się,
a ja widzę w ich twarzach nie byle prozę, a tyle poezji.