OPOWIEŚĆ BEZ POCZĄTKU I KOŃCA
Dodane przez Maryla Stelmach dnia 10.07.2011 05:24
zobaczyłem ją w dolinie pięciu stawów. na drugi dzień szliśmy razem zasłuchani w siebie.

wpatrywałem się w jej młode ciało bez stanika
odziane zieloną przeźroczystą bluzką
pod nią małe pagórki piersi falowały
niczym kolejki nie spieszące się donikąd

niezdobyte wzgórze łona zwilżane ciepłem moich warg
napinało się i drżało pod gorącymi pocałunkami
uda rozluźniały to zaciskały
jakby w rytm kawiarnianej melodii
zamykając oczy pozwalała schodzić palcom niżej
aby grały na każdej strunie nastrojonego ciała
nabrzmiałe piersi rozchylały
czekając na zerwanie kwiatu
potem śpiewała cicho jak spuszczona ze smyczy noc
obok w pokoju ktoś grał na fujarce
tęskną melodię

rano powiesiła nad lustrem czerwone korale
powiedziała już niedługo przyjdzie jesień
posmutnieją szczyty gór i ja

jesień przyszła za szybko
zapachniała ziołami
na podłodze porzucone koszule
majaczyły bez pożegnania


na etażerce w domu leży dawno wydana książka
z reportażami z ostatniej podróży w tatry
w niej zdjęcie uśmiechniętej dziewczyny
powoli pochłania mnie tłum bezimiennych ludzi
gotowych odebrać mi każdą miłość
dzisiaj już nie pamiętam
czy była to prawdziwa historia