wstyd kompozytora
Dodane przez wiercipieta dnia 07.08.2011 23:48
dziś nie patrzyła wstecz
nic nie łapało jej myśli, gdy były wolne
zmywała, prasowała, gotowała
teoretycznie nie myślała

przemieszczające się wiązki były czyste niezmącone próbą zracjonalizowania
były jej
pełnią, percepcją, odczuciem, pragnieniem
bez szumu
bez zakłóceń
siadała i próbowała odtworzyć
kłuły splątane

czy ktoś celowo szpikował lianę kolcami, na siłę plotąc źle dobrane warkocze

How far is heaven
nie dotyczyło

uwielbiała własne słowotoki:
miała świadomość, a przynajmniej wewnętrzne przekonanie, być może nie słuszne, aczkolwiek czuła że właściwe, że jemu też jest nieswojo
nie nieswojo z nią (ubóstwiała podwójne zaprzeczenia, były jak powiew świeżości), tylko nieswojo z wyrażaniem, z określeniem
czy był tak samo cofnięty jak ona, zawsze pod presją, oby sprostać wymaganiom, bez postrzegania siebie


kolejne bez odpowiedzi

nie czytał jej w reakcjach
tych asekuracyjnych
trudno się dziwić
też go nie czytała

skorupojeż

pokazać wszystkie drogowskazy, objaśnić mapę, odszyfrować jego hieroglify

poznawali
grane na potrzeby ochronne

uwertury

absolutne brzmienie