Świątynia Ąpolla
Dodane przez zupa dnia 29.05.2007 21:34
Złotawa, zielona kraina.
Miejsce, gdzie spotkały
się ich serca.
Odnaleźć się nie mogą,
bo wokół czuć smak pogardy.
Spotkał Ją w mieście Apolla.
Doznał zachwytu dzięki Jej
pięknie.
Jej czarne włosy falowały po horyzoncie, jak
dźwięki liry.
Jak dzieci beztrosko wziął Ją za rękę i
biegnąc po chłodnej trawie znaleźli
schronienie na dworze Apolla.
Tańczył z Nią w rytm melodii Apolla, a
na ich twarze spadały z utęsknieniem krople deszczu.
Tylko tutaj mogli się schować przed
dumą i ludzką nienawiścią.
Tak cicho i zimno jest dzisiaj, tak w smutku ukrycia
żyć muszą.
Jego miłość nie wystarcza, nie daje mu żyć.
Ona, jak poranek chłodna nie wpuszcza kochanka,
zatruta trucizną słów.
Oddala się.
Spogląda w lustro i widzi smutną swoją twarz, w której
brakuje płomyka nadziei.
Przeminie miłość, ale wspomnienie nie przeminie.
"Zostaw wszystko i chodź do mnie.
Znajdziesz mnie na polanie namiętności".
Biegnie wołana głosem miłości.
Pogrążona w myślach stoi pośród wzgórz.
Spogląda na zachód słońca i widzi przez fale włosów
twarz smutną kochanka.
On odchodzi z Jej życia.
Razem być nie mogą.
Ona wie, że go straciła.
Teraz siedzi pod drzewem samotności.
Została sama.
Czeka na niego, czeka na promyk nadziei.
Ciągle wraca do tych chwil spędzonych w świątyni Apolla.
Nie wie, że sądzone jest im spotkanie na polu łez.
Wtedy wtuleni przywitają się pocałunkiem i
upojeni miłością w rytmie wiatru po niebie będą lecieć.
Lecz ta chwila daleka jest, bo ich namiętność pękła.
biedni kochankowie, którzy miłości nie zaznali, a
serce ich nieżywe jest.
Zostało wśród grobów ich snów.
Snów w których jest tylko wspomnień czar.
Nie obudzą się, bo sen głęboki jest, a który nie
da im szansy na obudzenie się.