tren
Dodane przez bzd dnia 12.04.2012 13:48
od pewnego czasu wszystko staje się proste

uparcie szukam początku - widzę
dwie dziewczynki pochylone nad kartonowym pudełkiem
wyścielonym trawą i watą
na podwórku twoich dziadków
niższa którą zaklinam zanim się odwróci
żeby przestała być mną lecz zawsze mną jest
chowa do środka rannego gołębia
szepcze do niego że przyjdziemy jutro
próbuję ją ostrzec
że buduje trumnę
że z dziecięcych zabaw lepiej wybrać sklep
niż zabawę w boga

potem umiera twój dziadek babcia brat dziecko którym byłaś
ja nie potrafię wyjść z podwórka chodzę
od nagrobka do nagrobka
między palcami wyrasta mi trawa z ust wyciągam watę

nie przyjmuję świata

rozkładam się
na wiele osób bawimy się w zabawy bezpieczne
sprzedajemy babkę lekarską za miskę zupy z piasku
budujemy kartonowy dom przychodzą do niego
świtem nieumarli w moim świecie
nikt nie odszedł ani nie zmartwychwstał
do końca nikt nie śni
do końca

obiecuję że tutaj nas nie znajdzie

ale czernieją mi paznokcie i słyszę wołanie
margarete moi nieumarli chodzą niespokojni pytają co znaczy
sen o szarym ptaku

moi nieumarli upadają zawsze
nim zdążę ich złapać potem się przyznają do śmiertelnych
chorób

zapalam światło mimo że jest jasno sprawdzam
czy trzepak dobrze wbity w ziemię czy drzewo będzie rodziło owoce
sprzątam niedopałki (by się nie wydało
że palę tylko w wierszach by nie dostrzec we mnie
mnie)

póki mam wiele imion uśmiecham się blado
obiecuję księżyc okrągły i zimny
na szklanym talerzu
ona śmieje się
chociaż przed chwilą mówiła że został jej dzień
teraz tylko - podaj mi kochana odrobinę cukru

a jednak
od pewnego czasu wszystko staje się proste

ptaki zbierają się do odlotu i chyba nie zdążę
upleść na nie sieci
moi nieumarli podtrzymują mnie
żebym nie upadła
przesypują się
przeze mnie
i papieros
wypala się

nie ocalę nikogo