Nie umiem mówić wierszom co mają robić
Dodane przez Szklanka dnia 04.05.2012 00:10
żeby zgrabnie wyglądać, jak składać słowa zgodnie z kanonem, patrzeć w oczy
śmierci udając, że żyję, tu i teraz, kłaniam się szklanej powieści i białym króliczkom
na łące. Jestem trzeźwą pantomimą i zakładam sobie bandaż na kolano i podudzie,
żeby było jasne, że jasności we mnie tyle, ile czerni w twoich oczach,
ile bieli już we włosach, ile kwiatów jest w ogrodzie,

że policzyć ich nie zdołam. Bo są myśli chimeryczne, które kruszą wszelki kanon
na kolanie, pod kolanem, i na stopie, z białym króliczkiem na tobie. Nawet Miłosz
z grzechów się spowiadał, nie wybierał Kalifornii, wybrała go dama w prasłowiańskim
kapeluszu, - Berkeley - Zawsze wierzyłem w gusła i zabobony.
Naturalnie że kobiety mają tylko jedną, katolicką duszę
ale my mamy dwie. -


Jak spojrzenie twoich oczu, dwa delfiny w słońcu, w locie, w świętym ruchu
ciemność, nienasycona żądza moich grzechów zmyślonego świata. Kłaniam się
szklanej powieści i białym króliczkom Czesława Miłosza. Wprawiam w ruch

Chimery z twoich ust i kładę tutaj na zawsze, delfinie słodkowodny, zaklinam
niewypowiedziane zanim się stanie na ganku w letnim słońcu. Zieleń i osty,
na granicy słów, w daremności ludzkiej mowy pytają o zaćmienie słońca:
Czy można wierzyć w zabobony i gusła? I co się stanie w śniegu
prowincji w samym środku lata?