zawiewaj miast zwiewać
Dodane przez Messalin Nagietka dnia 04.06.2007 16:43
/wiersz napisany na podstawie jednego
z wierszy Grzegorza Wołoszyna/


raz w gąszczu pewnym jak cień w cień wiatr klasnął,
zanosząc strumień od źródła do nikąd,
przymocowało się do rzeki miasto
i jęło trzaskać z drzew korą i w łyko,
i wznosić w pale, dym w mgłę leśną kleić,
obrysowując chuć swą wśród kamieni,

i w pajęczynie dróg łapało oddech,
w łąki wgniatało kwiaty, w każdym razie
weź kiedy wietrze ową połać podlej,
bo susza w rzekę w kultowym obrazie
kłoniła ludzi do bohów, nurtując
miasto zaszyte wydumaną skórą,

mocarze światła próbowali niebu
odtworzyć z ulic konstelacje latarń,
weź kiedy wietrze z krawężnika przemów
by krok przechodnia inny krok nie zatarł,
bo z gwiazd jak z stąpnięć w nieznane się wróży,
a tu? ścier chmury nie znoszą już kurzy,

i póki chaty kominów wyzbyte
i wozy koni ze sto bez zaprzęgu,
bają zawiewaj, legendą i mitem
jako i sosny w pień wycięte z łęgu
służą dziś ogniom miast pszczołom na bardzie,
nuż i nad wodą mówią tobie - twardziel,

bo rzeka nijak do miasta a miasto
czerpie z niej tyle co samemu cięży,
a weź no kiedy i koryto zastąp
obaczysz jaki pociapany księżyc
i słońce sznurem mętnej szubienicy
zwisa gdzie zdechłe w śródmiejskiej ulicy

i kiedyś pewnie ktoś odkryje powód
by z tobą skończyć, więc co możesz - zróbże,
odkręć od rzeki coś przypiął i chodu!
nim rzecz ostatnią do powieści wsuplę
niech się wyostrzą miastowe niesnaski
i ze snu w gąszcze znów wrócą oklaski.