Droga przy polu, dość dawno temu
Dodane przez Zbyszek63 dnia 13.06.2007 18:43
Obracają się dni w źrenicach moich oczu
Przepływają jak statki jak zgliszcz obraz odległy
Gdzie czerń i szczątki pragnień na cmentarzu
Przyszłości niespełnionej
Twarzy zapatrzonej
Pragnienia cudownego
Szaleństwa spragnionego
Głupoty co mi każe nie patrzeć na słowa, na ludzi, na chmury
Co pozbawia mnie marzeń i wiedzie wciąż przed siebie
Prosto ku ponurym szarym ostrym biurkom
Krzesłom
Liniom, które opętane pragnieniem zwyczajności
Najzwyczajniej wymykają się tej człowieczości
Co się zapomniała
Siadła we łzach cała
Hen pod lasem drogi zakurzonej
Hen pod niebem pola wyzłotego
Hen przed czasem tego zapędzenia
Hen w dni dawne mego
Uśmiechnienia
Więc czas może jest ostatni
By porzucić wszystko moje
By się przebiec by przelecieć przenajpiękniej
Się we mgły i złoto gwiazd
Cichą nocą poubierać
By z zamierzchłych kątów słowa martwe prosto znów pozbierać
By zdjąć wzroku mego słone
Szare głuche zapatrzenie
By się oczy zasłuchały w trawy zapach
gdy koszenie świat napełnia zrozumieniem
Życia
szczęścia
potu
sensu