Kosz
Dodane przez januszek dnia 12.09.2013 08:43
Gdzie to było(?) mnie nie pytaj

bo wiem jako gontem kryta
pana wystawiła w piątek
i choć miała moc pamiątek
późno była zamykana

czasem czekał z tym do rana
zakrystianin bo bez przerwy
ten się modlił a odźwierny
młody żonkoś tak też bywa

swą wybrankę zaniedbywał
aż się raz przebrała miarka
wypadł gont powstała szparka
obserwator był mój przy tym

rozgoszczony nad sufitem
sznur kosz wielki choć toporne
czekały modły wieczornej
było ciemno lecz chłopina

modlitw swych nie zapominał
wtem kosz szumnie i z szelestem
zjechał głos z anielskim gestem:
- miód twe modły dla mych uszu

więc w przypływie animuszu
dziś pro moc ja właź w kolebę
za godzinę będziesz w niebie ...
- oj bożesz ty ja nie godzien

ja się muszę modlić co dzień ...
głos mu przerwał jak przez tubę:
- wiem dlatego takich lubię ...
- jam nie godzien ujrzeć pana

więcej dłużej na kolanach
zresztą mogę skończyć w koszu
albo ... to jest lepszy sposób
w niebie skończę ... ruszam w podróż ...

nie wytrzymał jednak powróz
... może cieżkich grzechów wina ...
pod sufitem pękła lina
z pięścią w kułak jak nie wrzaśnie:

/że to on przewidział właśnie
zakłął przy tym tak siarczyście
nie powtórzę oczywiście/
- piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii !!!

a mówiłem żem nie godzień!
piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii !!!
trzeba było się posłuchać!
dać mi kosza gdzieś po roku ...

a odźwierny miał już spokój .