Dzień i nie widzę końca
Dodane przez stanley dnia 16.10.2013 23:01

Z alkoholiczną gorzką rozpaczą siedzę w barze ze szklanką, cierpię, niech
znajomi zobaczą, że piją piwo z rozanieloną fanką. Polska reprezentacja
przegrała, kochanka mnie opuściła, nawet ostatniego całusa nie dała, a fanka
wiersza zażądała. Jak mam się nie stresować, gdy życie się wali. Jak się nie

denerwować, kiedy kac mnie pali. Panie daj, pan tyskie, wypije jeszcze jedno
piwo, na dylematy, troski wszystkie. Sprawy wredne. Kelner żywo! Może wróci
znośny humor, kac przestanie męczyć, w głowie ustanie ciągły rumor, a fanka
kochać, nie dręczyć. Wielbicielce dam wiersz, który ołówkiem na serwetce

napisałem, "twój jedyny stanley" autografowałem. Może się odwdzięczy, za
mój trud i pracę włożoną, bo wysilam się, a głowie dźwięczy. Spotkam już nie tak
rozanieloną. Reprezentacja dobrze, że była, wygrać nie musiała, za oknem pada,
pogoda zgniła, a fanka w policzek pocałowała. Nie jest źle, co się smucić, problemy

w myślach ułożyć, czas do pustego domu wrócić. Po tygodniu wiwatowania, należy się
solidny odpoczynek dość już biesiadowania. Mocarzu daj kilka dni - wyizolowania.