Annatto
Dodane przez ellena dnia 25.06.2007 12:28
zaczęliśmy się od liczby

która wchodzi między nasze biodra, układa się na udach, przenika,
przemija jak naginana metafora o krzewach, pragnienie bezsenności.
Znaki wyryte w skórze. Tak głębokie, że można wypełniać, tworzyć
barwy wojenne, tatuaże z popiołu i owoców urukum, mapy
indiańskich miast i ciała - najlepiej zębami. Nacięcia, nadgryzione

fragmenty przestrzeni, jeszcze ciepłe. Na długo, zanim się pojawiły,
nie było już odwrotu. Czekamy. Z innej perspektywy dźwięki
przechodzą przez szkło, palce przez kręgi. Za mało,

mało wszystkiego; chciałoby się brać, a tu się kończy. Rozdwaja,
zmienia konsystencję, ulatuje z dymem albo jakimkolwiek z dialektów,
którymi się pragnie. Połóż dłoń na szyi, wplącz we włosy, przesuwaj
niżej, niżej aż odczynisz uroki i będziesz mógł nareszcie dotykać tego,

co gładkie, realne jak ściana i wszystko zostanie ci w rękach.