Uczta zaślubin Baranka
Dodane przez stanley dnia 08.06.2014 10:58


Jestem na progu raju, między stadem parszywych
owiec, naznaczony piętnem. Klęczę na zimnym
betonie, jak męczennik, zatwardziały grzesznik.
Na duszę kapie kwas zazdrości, którą odczuwam

wobec tych, co już dostąpili. Wyjątkowo czuły na
stronę dekoracyjną, oszołomiony dymem z kadzidła,
który wyczarowuje zapach sosen i żywicy, wędruję
po gęstwinie cierniowych koron. Nad nawą płonie

barwny fajerwerk okrągłego witraża. Kapią uroczyste
rytualne słowa, przerywane gęstą ciszą. Białe odstępy
pomiędzy wierszami, którym towarzyszą synkopowane

srebrzyste dźwięki dzwonków. Toczy się święty dialog,
boskie rymy do ludzkich słów. Z chóru płynie muzyka,
cała skala rzewnych westchnień, stłumionych i jękliwych.

Pragnę głośno zaszlochać, wykrzyczeć, zwrócić na siebie
uwagę, wywołać ogólne współczucie, odzyskać pełną
wartość, lecz obawiam się zdradzić swoją parszywość
i tak rzucającą się w oczy.

Wchodzę do łaźni i wrócę obmyty,
zastawiwszy za sobą stertę gnoju.