Nadrealizmy
Dodane przez Wierszopis dnia 21.08.2014 15:27
W głowie lęgną słowa nieparzystokopytne.
Zapisane zupą pomidorową na kartce
lustra tracą sens i rozmach.

Po podłodze toczą talarki monet,
a może kiełbasy myśliwskiej.
Gaszę światło w całej dzielnicy, magiczna
różdżka albo zwarcie. Na styku świtań.

Z rzeczy pewnych - rano przetrę oczy,
zęby, bulgocząc. Dzień spłonie
w rękopisie. Popiół do płatków.
Kawa. Okno. Wyjście awaryjne.

Utrata zmysłów, dalej zwana poezją,
bez wiary w kompozycję.
Jak wyżej, jak niżej,
et cetera.

Dobranoc dniu wywrócony na nice.