popłoch. Krzysztof Niewrzęda.
Dodane przez adaszewski dnia 22.10.2014 20:51
najbardziej boję się
wierszy
których słowa rozmnażają się w wersach
tak długo że nie ma już czasu
na to żeby żyć

str. 26




Jak wrona
dziobiąca bułkę grahamkę
na jezdni zamkniętej ulicy
może stać się
jakąkolwiek metaforą?

Często się od niej jednak
prócz obsrywania chodników
tego właśnie wymaga.

Wrona daje sobie radę
choć wychodzi jej mało wiarygodnie
jak mnie
ten wulgaryzm o chodnikach.