Amoralna jaźń
Dodane przez stanley dnia 07.09.2015 05:09
Przeciągnąłem dobitnie "q", aby mogło rozbestwić się w "kurwa".
Zakończyłem zdanie chlubną emfazą, aż historia zmieniła się
w relację o zdarzeniu, jakie mogło spotkać bogów w starożytności,

słuchając liryki rozochoconej, lotnej dziewicy, opanowanej przez
wzniosłą chorobę świętej gorączki, łaknącej specyficznego genre.
Jestem przygnębiony i zbiera mnie na mdłości. Rzygam na własne

ciało, na fundament grobowca z chęcińskiego marmuru. Zakopię się
w ciemnym i głębokim kopcu, jedynym przybytku, który zasługuje
na moją obecność, gdzie istniałbym na kolanach lub siedząc w kucki,

przy kaganku, wśród spiętrzonych obrazów burzowego nieba, zapatrzony
i wsłuchany w błyskawice i grzmoty, wyzwolone wymaganiami i czarującymi
gestami podnieconej, bujnej imaginacji. Zamilknę, zaniemówię, jakbym połknął

jajo, z którego wykluł się podziw zaludniony kształtami usłyszanej poezji.