Poeta znikł
Dodane przez Milianna dnia 17.10.2015 22:55
Śmierć poety boli, odszedł wczoraj nad ranem.

Przestał czuć zapach fiołków, nie widział
śladów na piasku. Ogłuchł - bicia dzwonów,
pukania do drzwi nie słyszał. Jednym słowem agonia -
nieodczuwalne dotyki. Krzyczałam: nie umieraj!

Zupełnie niepotrzebnie. (Obraz sinieje i rzednie)
Przepadł z własnej woli, bez twarzy nad ranem.

Słowami do łez wzruszał. Żal. Nic już nie napisze.
Chciałam go jeszcze ubrać, lecz sam zapiął spodnie.

Ta śmierć dotyka mnie bardziej niż znikania inne.
Może jednak wytrzymam i to jeszcze udźwignę.
Na wznak leży, wygodnie i odpoczywa w bezdechu.
Schłodzony od bardzo dawna w szufladzie wsuwanej,

a ja nad nim płaczę,
splatam ostatni wianek.