Quo vadis - cz. II (JUDASZ)
Dodane przez PaNZeT dnia 21.10.2015 00:12
Pocałowałem tego, który Mirjam skradł mi
który jej nadał nowe, nienawistne imię,
który sen mi odebrał, który mnie nakarmił
chlebem bólu i poił pohańbienia winem.

Umiłowanej mojej duszę on przemienił,
a jej łono nasieniem bastarda zbezcześcił.
Niebieskooki kundel bez praw dziedziczenia
po mieczu swego ojca - rzymskiego najeźdźcy.

Kochałem go jak brata... W pustkę po umarłych
wdarł się z mocą przedziwną i w sercu zagościł.
Byłem zbyt lekkomyślny, gdym ją zaprowadził,
by jej wiarę przywrócił i grzechy odpuścił.

On to wszystko uczynił, lecz już nigdy więcej
nie była ze mną, dla mnie... nowa Mirjam - Maria
i nigdy już nie rzekła: Judo - w twoje ręce...
Odtąd żyła dla niego... A dla mnie umarła...

Byłem z miłości chory; odpuść mi mój panie,
żem nie ozdrowiał w porę, żem go znienawidził.
Za to, że miał w pogardzie moje miłowanie,
i za to, że mi ufał... Lecz tak, jakby szydził.

Ścigają mnie demony - to emisariusze
nasłani przez Szatana, Kajfa, czy Piłata?
Przybyli po pieniądze, czy po moją duszę?
Jaka moja posługa... taka i zapłata.

Wiem dobrze, co mam czynić... Oto potępionych
ogród - drzewo na skale wśród cieni złowrogich.
Niech będzie Jezus Chrystus - brat mój - pochwalony,
Niech będzie wola twoja... Przyjmij mnie... Mój boże!