Odrywanie świń od koryta
Dodane przez viviana dnia 28.11.2015 00:02
z cyklu - "Na farmie"

Kaczor na baczność stawiając trzody
dał znak, że czas się wziąć do roboty.
A, że lubował się w happy - endach ,
w mig pousadzał wszystkie zwierzęta,
tak, by skutecznie rozegrać akcję,
której bezsprzecznie był komendantem.

Stare maksymy były mu znane:
- Taka wygrana, jakie rozdanie!
W myśl tego motta kwaknął dwa razy,
lecz tak, że wyły psy w konsternacji,
warczały suki chóralnie, sprośnie
i ujadały dziwnie żałośnie.

Kryptonim akcji za serce chwytał;
Brzmiał - Odrywanie świń od koryta!

Powód był jeden, wręcz prozaiczny;
- Świnie ostatnio bardzo utyły!
W trosce o zdrowie ich, oraz formę
czas Korytkową przepchnąć reformę.

Tymi słowami z wdziękiem swym kaczym,
wzruszył zwierzyniec cały folwarczny.
W dekretach zebrał najnowsze prawo,
przy, którym zwierząt pół zwariowało.

Strach niebotyczny poczuły świnie,
co zanurzone w korycie ryje
dotychczas miały po same uszy
i napełniały beztrosko brzuchy.

A gdy przybliżył reform dewizę
żeby koryto zawiesić wyżej,
tak nad podłogą jakieś dwa metry,
a z opasami ruszyć na spędy,
kwik się rozpętał durny i sprośny.

Kwiczały tucznie, knury i lochy.
A nawet osioł Stefan zaryczał,
że też za niski jest do koryta
i coś tam beknął ze cztery razy,
lecz było widać, że pewność traci.

Krowy ryczały, beczały owce,
ze strachu wszyscy wyli dosłownie.

Jedynie konie miały uciechę
bo było słychać radosne rżenie.