Rozkłady
Dodane przez Wierszopis dnia 28.11.2015 11:15
Jesteśmy czyści jak święta ziemia,
w oczekiwaniu zbawienia przekładamy
z kąta w kąt kości przodków.

Bezbronni, mimo wszystko zaciskamy pięści,
chętnym uchem łowiąc wszystkie szumy
rzeczywistości. Sfałszowanej niedbale,
dyletancko.

Więc zakładamy uniformy chroniące
przed zejściem z prostej.
Bo czekają wyprawy krzyżowe,
ale tylko do rozwidlenia drogi.

Za nimi pogaszone światła, w ramach
zaćmień. I umysł niejasny,
utopiony w licznych znieczuleniach.

Na szczęście czas wieczornej modlitwy
uwalnia od ciążących nadmiarów:
Świeć Panie, a kości niech spokojnie czekają
na dzień sądu.

Jednak niekoniecznie sprawiedliwości,
ta jest dla żywych, martwym odebrano prawo.
Między innymi wyboru.