Z zaśpiewem
Dodane przez Milianna dnia 06.12.2015 00:04
Babcia Rozalka wiązała kaszmirową chustkę
w kwiaty, przed wiatrem głowę kryła.

Zamawiała nieustannie gregorianki,
dla zbawienia bliskich dusz, zbudowała kapliczkę -
ziemiankę. W razie huraganu, trzasków.

Babcia Rozalka od świtu na kolanach.
Zaczynała ukorzeniać z melodią na ustach,
kiedy ranne wstają zorze Tobie ziemia,
Tobie - może... pozwolisz wrócić Boże.

Gotowa do drogi, zapasy gromadziła -
bo ani się obejrzysz, znów przyjdzie zima.

W piwniczce, po lewej - chleb, worek mąki,
strucle z marmoladą i serem. Wyrośnięte -
pulchną, ciepłą dłonią wyrabiała.
Była dobrą gospodynią.

Mrużyła lewe oko. Robię tak samo.
Tylko ten smak... wciąż czegoś za mało.

Przekazała recepturę, lecz z formą problem -
wydobyć nie mogę. Na półce, między chlebem,
położyła woreczek z zapachem i tamtym niebem.

Moja babcia Rozalka czasem się zamyślała.
Pytałam: Babciu, co ci jest?
Odpowiadała drżącym zaśpiewem:
Ta jedz ten chleb i ten miód,
już jestem (włosy mi gładziła).
W domu, we Lwowi byłam.