Legenda o perłach królowej Bony
Dodane przez koma17 dnia 14.12.2015 00:18
Chciałam spędzić urlop we Włoszech,
a jestem nad Wisłą.
Tak wyszło.

Tam, gdzie Wisła płynie rozlana szeroko,
pluska falą wtórując wierzbom i obłokom
i od wieków szemrze, opowiada trzcinie
o tym, co już było. Było, lecz nie minie.

Cisza drzemie wśród małych domków
pod bokiem kościoła.
A dokoła?

Kiedy oczy przymkniesz, to zobaczysz jasno
na wysokim brzegu średniowieczne miasto
i ogromny zamek z wypalanej cegły,
jego grube mury nurtu Wisły strzegły.

Wieża bramna nad ruinami
odcina się ostro
wiosną.

Na tym zamku Bona miała swe mieszkanie.
Zdolni ogrodnicy uprawiali dla niej,
dbając o jej sady i o pola żyzne,
słodkie winogrona, jabłka i włoszczyznę.

Widzę mieszczan, kupców z daleka,
ćwicząc wyobraźnię.
Wyraźnie.

Bo miasto zakwitło, kupcy, rzemieślnicy
sprzedawali towar prosto na ulicy.
Poznali to miejsce w Europie królowie,
tutaj w dobrobycie żyło ludzi mrowie.

Sukces wrogów zawsze przysparza -
historia prawdziwa.
Tak bywa.

Gdy królowa Bona zamek opuszczała
do tego zmuszona, sznur pereł zerwała.
Przy pełni księżyca pojawia się teraz,
wśród ruin schylona swoje perły zbiera.

Zauroczyć może legenda
i barwne Mazowsze.
A owszem.

Ileż trzeba było prochu nagromadzić,
mieć wrogie zamiary, by zamek wysadzić.
Wisły też tu nie ma, odeszli książęta.
O świetności miasta mało kto pamięta.

Że wpływają na naszą przyszłość
z dawnych czasów zwroty,
wiem o tym.

Dzisiaj sady kwitną co roku na nowo
po horyzont falą białą i różową.
Wędrując po Polsce trafić tutaj warto,
pochylić, zamyślić nad historii kartą.

Czersk to perła królowej Bony,
nasza też - tak myślę.
Oczywiście.